sobota, 13 lutego 2010

Zimno, ciemno i bez wody...

...oraz kolejki po chleb! Wszystko przez śnieg, który spadł w Baku dwukrotnie w ostatnich tygodniach. Poleżał trzy dni, ale sparaliżował znaczną część miasta. Kierowcy zostawali w domach, z biur dzwoniono do pracowników, żeby nie przychodzili do pracy. Było śmiesznie, dopóki pewnego wieczoru woda w naszych kranach nie popłynęła :) Teraz jest lepiej, płynie przez pół godziny dziennie (w normalnych okolicznościach jest godzinę). Stawało też metro między stacjami z powodu awarii w elektrowniach. Wszystko jestem w stanie zrozumieć... Tylko, że temperatura minimalna wyniosła w stolicy około -5st.C. Problemy Baku zrozumiałem lepiej dopiero wtedy, kiedy śnieg zaczął się topić i starałem się omijać kałuże po kostki. Z marnym skutkiem zresztą. Samochody (a powinny amfibie) jeździły za to po ulicach, chlapiąc przechodniów. Powód? Nie widziałem żadnej ekipy próbującej chociaż odgarniać śnieg, sypać solą lub piaskiem lód,  nawet na głównych ulicach miasta, nie mówiąc już o posesjach przeciętnych Azerów i zainteresowaniu tym, co dzieje się na ich części chodnika. Ocena z postawy obywatelskiej: 2.

 Diametralna zmiana pogody w styczniu:


Najważniejsze, że nasze dzieci miały radochę! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz